adrianMój syn ma uszkodzony splot ramienny. Adrian został urodzony w ciężkiej zamartwicy (0 pkt Apgar) i ważył 4300 g. Do szpitala zostałam przyjęta po terminie, nie czułam ruchów dziecka, tętno płodu było słabe. Ponieważ urodziłam wcześniej dwoje dzieci naturalnie, również i w tym przypadku skierowano mnie na poród naturalny. Lekarze twierdzą, że jeśli kobieta urodzi pierwsze dziecko naturalnie, to z następnym dzieckiem nie powinno być kłopotów. Czy to jest prawda?

Okazuje się, że nie i to nie tylko w moim przypadku. Mój poród miał trudny przebieg – barki dziecka zaklinowały się (podczas porodu pępowina została przerwana w moim łonie). Konsekwencją takiego powikłania jest uszkodzenie splotu ramiennego. U Adriana stwierdzono wyrwanie wszystkich nerwów z rdzenia kręgowego, zespół Hornera (zwężona powieka), czoło wypukłe. Po urodzeniu miał bardzo liczne krwiaki na całym ciele. Przez 13 sekund nie było funkcji płuc i serca. Lekarze mówili, że powinnam się cieszyć, że dziecko żyje. Kiedy Adrian miał 6,5 miesiąca udało nam się w końcu uzyskać skierowanie na zabieg operacyjny, który odbył się w Klinice Chirurgii Ręki we Wrocławiu. Długo po operacji nie było żadnych efektów. Lekarze mówili, że nic już z tą ręką nie będzie, że nawet rehabilitacja nie pomoże.

Adrian ma teraz 4,5 roku. Jego ręka jest bardzo zła, unosi ją tylko trochę do góry. Podobno adrian3ma jej już nigdy nie zgiąć. Nie ma czucia dłoni, jego palce nawet nie drgną. Nie używa tej ręki, bawi się tylko zdrową. Ręka z uszkodzonym splotem jest sporo krótsza i chudsza, wygląda jak uschnięta. Cały czas prowadzona jest rehabilitacja, ale powoli tracę nadzieję, że można jeszcze pomóc mojemu synkowi. Nie jestem zamożną kobietą, posiadam małe gospodarstwo rolne. Z ledwością jestem w stanie opłacać turnusy rehabilitacyjne, na które systematycznie z Adrianem przyjeżdżam. To wszystko, co mogę dla niego zrobić. Mój synek, gdy był młodszy, nie rozumiał, że ma chorą rękę. Teraz ją zauważa, ale nie akceptuje. Nie lubi jej dotykać, nie chce na nią patrzeć, gryzie do krwi, szarpie. Powiedział, że ręka jest brzydka, niedobra, że urwie palec. Pragnę pomóc mu. Cieszyłam się, kiedy lekarz zaproponował operacje na dłoń, ale niestety zrezygnował, twierdząc, że po operacji ręka może być w jeszcze gorszym stanie. Czy naprawdę nie adrian2można już nic zrobić? Czy mam się poddać i zaakceptować jego kalectwo? Obawiam się tylko, że mój syn tak łatwo nie będzie mógł swojej ręki zaakceptować.

Pojawiła się szansa

Adrian skończył już 5 lat. Dla mojego dziecka pojawiła się iskierka nadziei na odzyskanie choć częściowej sprawności rączki. Adrian został zakwalifikowany na zabieg operacyjny w Klinice w USA. Jedyną przeszkodą są teraz pieniądze, których nie posiadamy. Z pomocą Fundacji Splotu Ramiennego rozpoczęliśmy zbiórkę funduszy na operację ale nasza szansa jest niewielka. Mieszkamy na pustkowiu, bez telefonu i komunikacji. Wierzymy jednak, że jeżeli oprócz nas, ktoś jeszcze wyciągnie do naszego synka pomocną dłoń uda się pomniejszyć jego kalectwo.adrian1

Dlatego dzisiaj prosimy Państwa o pomoc. Każda złotówka jest szansą dla naszego ukochanego dziecka.

HISTORIA ADRIANA CIĄG DALSZY

ZMIANA PLANÓW

Adrian został zakwalifikowany na zabieg operacyjny w Klinice w Houston w USA. Operacja musiała być przeprowadzona jak najszybciej, ale nie udało się nam zebrać odpowiedniej kwoty pieniędzy. Fundacja Splotu Ramiennego zaczęła szukać bardziej przystępnych rozwiązań, nawiązała kontakt z Institut De La Main w Paryżu. Prof. A. Gilbert zgodził się pomóc Adrianowi i przeprowadzić operację. Uznaliśmy, że nie wolno zmarnować tej szansy.

Stroną organizacyjną wyjazdu zajęła się Fundacja Splotu Ramiennego. Do Francji pojechaliśmy adrian4minautokarem. Pierwszego dnia zaopiekowali się nami Polacy, udzielając nam schronienia i wszelkiej pomocy. Następnego dnia zawieźli nas do Kliniki i pomogli załatwić sprawy związane z zakwaterowaniem w szpitalu – ja nie znam francuskiego. Po operacji pomogła nam także siostra zakonna – Miriam. Siostra przyjechała po nas do Szpitala i zabrała do pensjonatu. Tam zostaliśmy przyjęci bardzo serdecznie, ugoszczono nas z całego serca.

OPERACJA

Po godzinie od zakwaterowania w klinice odbyła się konsultacja z Prof. A. Gilbert i rozpoczęły się badania niezbędne do wykonania zabiegu. Kiedy profesor zapoznał się z wynikami badań podjął ostateczną decyzję o przeprowadzeniu operacji. Termin został wyznaczony na 19 lipca 2002 r , czyli w 3 dniu naszego pobytu w Paryżu.

Chociaż na ten dzień czekaliśmy bardzo długo wraz z nadzieją pojawił się strach – co będzie, jeśli operacja się nie powiedzie?
Zabieg trwał 2 godziny, które dla mnie stanowiły całą wieczność. Czekałam pełna obaw i niepokoju i modliłam się za pomyślny przebieg operacji. Mój niepokój wzmógł się po zakończeniu operacji, ponieważ nie mogłam porozumieć się z pielęgniarzem, który przewiózł Adrianka na salę i nie wiedziałam czy wszystko jest w porządku. Dopiero po chwili przyszedł Prof. Gilbert z tłumaczem. Profesor poinformował mnie, że operacja przebiegła bez komplikacji, ale inaczej niż planował początkowo. W założeniu miał być przeprowadzony jeden zabieg, jednak biorąc pod uwagę wiek Adriana i stopień uszkodzenia ręki zdecydował o przeprowadzeniu dwu zabiegów w tym samym czasie.
Adrian miał wykonane następujące zabiegi:

  1. Na poziomie stawów śródręczno paliczkowych (tylna artroliza 4 stawów przez 2 pionowe nacięcia. Artroliza pozwala na uzyskanie pełnego, elastycznego zginania stawów sródręczno paliczkowych).
  2. Przeniesienie krótkiego prostownika kciuka, który przemieścił się do przodu w obrębie dłoni, okręcił się wokół mięśnia dłoniowego krótkiego i wyszedł na poziomie zewnętrznego brzegu kości promieniowej.
  3. Na zewnętrznym kości promieniowej dojście do kości, osteotomia
  4. wykonano rotację o około 120 stopni, umocowaną przy pomocy płytki z 4 otworami i śruby 3,5
  5. ścięgno mięśnia dłoniowego krótkiego zostało umocowane na płytce, co pozwoliło na zachowanie właściwej pozycji kciuka w odciągnięciu do przodu i odwiedzeniu.

Po operacji rączka Adriana została unieruchomiona, czyli włożona w gips na 6 tygodni. Po tym czasie należało zdjąć gips i zastosować rehabilitację.

REZULTATY OPERACJI

Od zabiegu minęło dopiero 4 miesiące, ale już widoczna jest niewielka poprawa. Rączka Adriana nie jest już taka lodowata, polepszyło się krążenie oraz czucie. Przed zabiegiem jego palce były martwe. Adrianek nie czuł nawet żadnego ukłucia, czy mojego dotyku. Teraz zauważyłam niewielkie drgania kciuka. Jego dłoń układa się już inaczej, bardziej naturalnie. Uszkodzenie ręki mojego synka jest bardzo poważne i dlatego musi upłynąć wiele czasu, aby rezultaty zabiegu były widoczne. Teraz Adrian wymaga intensywnej i systematycznej rehabilitacji.

PRZYSZŁOŚĆ

Profesor A. Gilbert poinformował mnie, że Adrian wymaga kolejnej operacji, którą należy przeprowadzić za rok. Przed nami, zatem znów trudna droga i w dalszym ciągu prowadzimy zbiórkę pieniędzy na kolejny zabieg. Mamy wielką nadzieję, że i tym razem uda się nam wyjechać i ponownie zoperować synka.

PODZIĘKOWANIA

Pragnę podziękować wszystkim, który przyczynili się do naszego wyjazdu i operacji. Szczególne wyrazy wdzięczności kieruję do lekarzy z kliniki we Francji. Dziękuję również pielęgniarzom, którzy opiekowali się Adriankiem i musieli znosić jego obawy przed ich ciemnym kolorem skóry.
Opiekujący się nami Polacy wykazali wiele serca i zaangażowania, za co serdecznie im dziękuję.
Szczególnie gorąco dziękuję Pani Beacie Suskiej, bez której wyjazd nie doszedłby do skutku. Pani Beata z ramienia Fundacji nawiązała kontakt z Polakami mieszkającymi we Francji, pomagała załatwiać formalności związane z wyjazdem, dbała o pomyślny przebieg naszego wyjazdu.
Nie mogę zapomnieć o Wszystkich, którzy wnieśli wkład finansowy w operację mojego dziecka, tylko dzięki Państwu mój syn oczekuje na kolejną operację a jego ręka odzyskuje sprawność.
Dziękuję także TVP S.A., która udzieliła nam pomocy finansowej.

Mama Adriana
Jadwiga Januszewska

OPERACJA II – 2004 rok

Ręka Adriana uległa tylko nieznacznej poprawie. Dziecko odzyskało czucie w palcach i niewielki ruch. Ze względu na bardzo duże uszkodzenie Prof. A. Gilbert z Kliniki we Francji zadecydował o wykonaniu kolejnej, tym razem poważnej operacji na nerwach. Zabieg odbył się 03 marca 2004r. Polegał on na pobraniu 28 cm nerwu z lewej nogi i wprowadzeniu go podskórnie do klatki piersiowej.

Efekty mają być widoczne po przeprowadzeniu jeszcze jednej operacji za rok. Adrian w dalszym ciągu jest rehabilitowany w Szpitalu Dziecięcym w Dziekanowie Leśnym. W chwili obecnej pozyskujemy środki finansowe na kolejny zabieg chirurgiczny.

Serdecznie dziękujemy za dotychczasową pomoc dla Adrianka.