Bardzo serdecznie dziękujemy Popek Monster oraz Mania Studio za przekazanie dwóch dwuosobowych zaproszeń na pokaz prasowy filmu „Popek za życia”.
Zaproszenia można licytować do 15 stycznia tutaj:
👉🏻 Dla Zosi (http://charytatywni.allegro.pl/popek-za-zycia-zaproszenie-na-pokaz-filmu-i4074231)
i
👉🏻 Dla Zosi (http://charytatywni.allegro.pl/popek-za-zycia-zaproszenie-na-pokaz-filmu-i4074237)Pokaz odbędzie się 18 stycznia 2017 w Kinotece, w Warszawie w Pałacu Kultury.
Będzie to pokaz zamknięty na którym pojawią się bohaterowie filmu, przyjaciele, znajomi głównego bohatera oraz dziennikarze.Dochód z aukcji będzie przeznaczony na rehabilitację Zosi.
Mam na imię Zosia, mam 14 miesięcy. Jestem wesołą, dzielną, silną i mądrą dziewczynką.
Dzień moich urodzin miał być najpiękniejszym w życiu moich rodziców i mojego braciszka.
Po porodzie okazało się, że urodziłam się z porażeniem splotu ramiennego typu Erba. Moja rączka była bezwładna i wisiała wzdłuż mojego ciała jakby nie była moja.
Od urodzenia ciężko zaczęłam ciężka pracę nad tym bym w przyszłości mogła ruszać moją rączką. Zaczęłam być rehabilitowana gdy miałam 6 dni. Tylko moja mama wie ile łez wylałam ćwicząc.
Po około roku rehabilitacji okazało się jednak, że konieczne jest zrobienie mi operacji przeszczepu nerwu. Operacja odbyła się w Katowicach, trwała ponad 10 godzin. Pan doktor zabrał mi nerw z nóżki i wstawił do ręki. Operacja przebiegła prawidłowo i się udała. Teraz trzeba czekać na jej efekty i rezultaty. Nerwy mają pół roku na regenerację.
Po operacji musiałam być przez trzy tygodnie w gipsie. W tym czasie musiałam jeździć na zmiany opatrunków do Katowic raz w tygodniu. Kontrole w Katowicach związane są z ogromnymi kosztami dla moich rodziców.
W ciągu roku jeżdżę za Warszawę do Dziekanowa Leśnego na stałą rehabilitację, na trzy tygodniowe turnusy. Moja mama by móc być ze mną w tym czasie musi płacić za pobyt w szpitalu. W domu muszę być codziennie rehabilitowana. Muszę ćwiczyć i mieć masaże by nie porobiły się przykurcze. W przerwie pomiędzy turnusami jeżdżę na rehabilitację u siebie w Lubochni.
To są bardzo duże wydatki dla mojej rodziny.
Każda wizyta, każdy turnus to ogromne koszty dla moich rodziców.
A ja stale mam duży kłopot z podniesieniem raczki do góry. Nie mogę swobodnie się bawić, ruszać, raczkować. Moja rączka cały czas wisi i pełni tylko funkcje pomocnicze.
Jedynie stała i ciągła rehabilitacja daje szansę na to aby rączka zaczęła lepiej funkcjonować. Wiem, że moja chora rączka nigdy nie będzie taka sama sprawnościowo. i zawsze będzie inaczej wyglądała. Będzie się różniła od zdrowej. Już teraz, choć jestem jeszcze mała widać, że chora rączka jest krótsza i chudsza. W przyszłości będę miała problem z zrobieniem sobie kucyka, powieszeniem firanek czy noszeniem mojego dziecka na rękach. Rączka będzie się szybciej męczyła i będzie słabsza od zdrowej.
Proszę Was o pomoc dla moich rodziców. Proszę o wsparcie ich by dalej mogli jeździć ze mną na rehabilitację, tak żebym w przyszłości mogła mieć rączkę jak najbardziej funkcjonalną i żebym się nie wyróżniała bardzo wśród innych dzieci, tym bardziej, że jestem dziewczynką…
Z góry dziękuję za okazałą mi i moim rodzicom pomoc,
ZOSIA