Jestem mamą Łukasza (ur. 08 sierpnia 1991r.), który urodził się z okołoporodowym uszkodzeniem prawego splotu ramiennego i z zespołem Hornera. Dziecko przyszło na świat z wagą 4950g i ocenione zostało na 0 pkt w skali Apgar. Synek po porodzie miał drgawki i był bardzo niespokojny.lukasz01min
Leczenie i konsultacje zaczęliśmy w Centrum Zdrowia Dziecka tuż po urodzeniu synka. Kiedy Łukasz miał 5 miesięcy przeprowadzone zostały badania, które potwierdziły rozległe uszkodzenie splotu ramiennego. Stwierdzono znaczne uszkodzenie wszystkich pni nerwowych z wybitnym nasileniem zmian w zakresie pnia dolnego, obecnością patologicznych połączeń między splotem szyjnym prawym i splotem barkowym prawym. Nasze dziecko zostało skierowane do Poradni Neurologicznej i do kliniki we Wrocławiu na zabieg operacyjny. Operacja odbyła się dwa miesiące później. W jej wyniku rączka była cieplejsza, lecz nie odzyskała sprawności.
W Poradni w Zgorzelcu zalecono nam rehabilitację: ćwiczenia metodą Vojty, masaż ręki i ćwiczenia bierne w stawach ręki. Łukasz miał też problemy z chodzeniem, gdyż nie mógł zachować równowagi. Zastosowaliśmy się do zaleceń lekarzy, jednak po jakimś czasie musiałam zrezygnować z rehabilitacji, gdyż nie było nas stać na dalsze leczenie dziecka. Ćwiczymy tylko w domu.
Po kilku latach ponownie pojechałam do szpitala we Wrocławiu. Lekarze sugerowali wieloetapową operację, co rozbudziło nasze nadzieje na pomoc dziecku. Nadzieja była przedwczesna. Lekarze uznali jednak, że nie mogą pomóc mojemu synowi. Mój synek bardzo przeżył, że planowana operacja się nie odbyła, powiedział: „bo nie mamy pieniążków”, prosił abym już nic nie robiła z tą rączką. Było mi bardzo przykro.

Niedawno przeczytałam w gazecie apel rodziców dziecka, którzy prosili o pomoc finansową na operację w Paryżu. Dowiedziałam się w ten sposób o Fundacji i możliwości leczenia uszkodzonego splotu w Paryżu, postanowiłam zwrócić się o pomoc. Mój syn nic o tym nie wie, nie chcę znów mu robić nadziei, bo operacja jest bardzo droga i nie wiem czy zdołam zgromadzić wymagane środki.
Łukasz bardzo pragnie mieć zdrową rękę, ale wie, że nasze możliwości finansowe są za małe. Miewa dni załamania – ostatnio chciał, żeby obcięto mu rączkę.
Staramy się go pocieszać, mówimy, że kochamy jego chorą rączkę, nawet bardziej niż gdyby była zdrowa. Jednak dla 13- nastolatka krótsza i chudsza ręka, to poważny problem.
Bardzo boimy się, że jest już za późno, aby pomóc naszemu synkowi. Pragniemy jednak zwrócić się z gorącą prośbą o wsparcie i pomoc finansową dla Łukasza. Każda złotówka jest dla nas cenna. Chcemy doprowadzić do operacji we Francji, bo wierzymy w umiejętności Prof. A. Gilberta, jeśli on nie pomoże naszemu synowi nie zrobi tego już nikt.

Z wyrazami szacunku
Mama Łukasza
Jadwiga Bilewicz