hhuberta32minNasz synek Kąkol Hubert urodził się 8 lutego 2009 roku w Ustce. W dniu narodzin ważył 3,830 g. Jest to nasze drugie dziecko. Pierwszy syn urodził się 17.02.2007 r poprzez cesarskie cięcie.

Wiele czynników wskazywało na to, że drugi poród odbędzie się również w taki sposób. Taki scenariusz przewidziany przeze mnie i mojego lekarza prowadzącego, ku mojemu zdziwieniu zaczął zupełnie inaczej przebiegać po przyjęciu do szpitala.

Gdy trafiłam na porodówkę, pani doktor powiedziała: „… urodzimy naturalnie bo dobrze idzie„. W tym momencie od razu przypomniałam sobie jak było z pierwszym dzieckiem. Podczas pierwszego porodu, który trwał bardzo długo i kosztował mnie wiele wysiłku, lekarze do ostatniej chwili zwlekali z cięciem. Dopiero jak zaczęło odklejać się łożysko i dziecku zanikło tętno, lekarze zdecydowali się na cesarskie cięcie. Taki obraz ujrzałam w chwili wypowiedzenia tych słów przez Panią doktor – po prostu horror. Przy porodzie Huberta wszystko szło jednak jakby sprawniej. Mój organizm zachowywał się hhuberta31minzupełnie naturalnie, rozwarcie z godziny na godzinę było większe, prawidłowy puls, regularne skurcze itp. Niepokojące było tylko to co mówiła asystująca przy porodzie pani doktor, wciąż powtarzała, że 9 położnych jest na urlopach, że nie ma kto pracować itp.

Dziwiło mnie, że asysta lekarza polegała na staniu obok, biernej obserwacji i wygrażaniu w ten sposób położnym. Ja konsekwentnie koncentrowałam się jednak na moim maluszku. Dziecko w momencie wejścia w drogi rodne miało prawidłowe ułożenie. Niepokoiło jedynie to, że długo nie schodziła mu główka. Po kilkunastu skurczach okazało się jednak, że nie wszystko przebiega prawidłowo. Dzieciątko utknęło w kanale rodnym. Początkowo próbowano je ze mnie wycisnąć. Lekarz kładł się na moim brzuchu. Nie dawało to jednak spodziewanych rezultatów, Hubert wciąż tkwił wewnątrz mnie. Bez chwili zastanowienia podjęto decyzję o wyszarpnięciu Maleństwa. Siła z jaką to zrobiono spowodowała u Huberta dysfunkcję barkową, co w konsekwencji skutkuje okaleczeniem Go na całe życie.

Od dnia narodzin nasz skarb nie zginał rączki w łokciu, a nadgarstek niesymetrycznie się hhuberta33minwykrzywiał. Hubert nie potrafił unieść rączki do góry… leżała ona bezwładnie obok ciała. Jedyną pocieszającą rzeczą było to, że rusza paluszkami. Od szóstej doby życia jest rehabilitowany. Dwa razy w tygodniu pokonujemy 23 km w jedną stronę aby dowieść Huberta na trwające pół godziny ćwiczenia.

Z dojazdami do Słupska nie jest różowo. Brak połączeń komunikacyjnych, prowadzenie ćwiczeń w godzinach przedpołudniowych sprawia, ze za każdym razem jesteśmy zmuszeni prosić kogoś aby zgodził się zawieść nas na rehabilitacje, ponieważ na dzień dzisiejszy nie posiadamy prawa jazdy. Niestety, nie zawsze znajdzie się osoba która może nam pomóc. Poza tym stałym akcentem naszego dnia codziennego są rehabilitacje w domu (ćwiczenia, masaże, naświetlanie podczerwienią). Mimo, iż Hubert jest stale rehabilitowany, prawa rączka i tak jest chudsza o 1 cm i krótsza o 0,5 cm od lewej.

Boimy się pomyśleć co będzie dalej. Do tej pory nasz synek miał okazję być na turnusach rehabilitacyjnych w Dziekanowie Leśnym i w Kościerzynie. Mimo, iż takie turnusy to również spore koszty, widać po dziecku ogromną poprawę. Niestety nadal nie potrafi zgiąć rączki w łokciu, unieść do góry, ma rotację zewnętrzną (wykręca się) oraz pojawiło się zniekształcenie na wysokości zgięcia łokcia. Przed naszym synkiem jeszcze długa i ciężka praca. Po konsultacji w Poznaniu profesor A. Gilbert stwierdził że jedyną szansą na usprawnienie funkcji ręki jest jak najszybsza OPERACJA.

Niestety wiążą się z tym ogromne koszty, które przerastają nasze możliwości finansowe. Ja z racji sprawowania ciągłej opieki na dziećmi nie mogę powrócić do pracy, więc żyjemy tylko z pensji męża.

Ośmielamy się zwrócić z serdeczną prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli o finansowe wsparcie. Wiele razy sama pomagałam ludziom w potrzebie, dlatego wierzę, że znajdą się ludzie o dobrym sercu, którzy teraz pomogą mojemu dziecku, a mnie „zdejmą kamień z serca”.