Kilka lat temu dowiedziałem się, że zostanę ojcem po raz drugi. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Czekaliśmy na naszego synka z niecierpliwością. Niestety Kacper przyszedł na świat z zespołem wad wrodzonych. Zaraz po narodzinach został przewieziony do kliniki, by w drugiej dobie życia przejść operację ratującą życie. W sumie był czterokrotnie operowany, aby w miarę normalnie funkcjonować.

Byłem przy nim w tym trudnym okresie, spędzałem czas przy szpitalnym łóżeczku. Myślałem wtedy, że mam w sobie dużo siły aby wspierać żonę i zajmować się chorym, niepełnosprawnym synkiem. Nie zdawałem sobie sprawy, że los znowu postawi mi wysoko poprzeczkę i będę musiał zmierzyć się ze swoją własną niepełnosprawnością.

Marzec tego roku był wyjątkowo paskudnym miesiącem. Wszyscy wokoło bardzo chorowali. Najgorsze okazało się to, że wirusy pomutowały tak bardzo, że choróbska miały nietypowy przebieg i trudno się je leczyło. Tak mówili lekarze. A ja szybko przekonałem się o tym na własnej skórze. Infekcja, która mnie dopadła objawiała się podwyższoną temperaturą ciała i spadkami poniżej 36,6oC i tak na przemian. Byłem coraz słabszy.

Lekarz w przychodni zalecił leczenie, niestety doszło do powikłań. Zaczęły boleć mnie obie ręce. Coraz bardziej. Ból się nasilał i stał się nie do wytrzymania. Pojechałem do szpitala. Po wstępnych badaniach nie znaleziono konkretnej przyczyny. Zatrzymano mnie w szpitalu. Po 2 tygodniach postawiono diagnozę: przyzakaźne zapalenie obu splotów ramiennych. Tak, zapalenie nerwów obu rąk…

Jak to wygląda w praktyce?

Obie ręce bolą. Ból trzyma mnie w swoich dybach. Ból stał się częścią mojego życia. Nie chce mnie opuścić. Nie działają żadne środki przeciwbólowe.
Obie ręce są niesprawne. Prawa od barku do łokcia, lewa od łokcia do palców.

Potrzebuję intensywnej rehabilitacji. Dostałem turnus w przychodni na NFZ, ale to jest kropla w morzu potrzeb. Muszę być rehabilitowany przez rok, nawet półtora. Wtedy mam dużą szansę na poprawę zdrowia. Jeśli to się nie uda to zostanie tak jak jest. Będę niepełnosprawny do końca życia.  Niepełnosprawny, niefunkcjonalny, z  bólem. Chcę wyzdrowieć. Przecież muszę pomagać żonie w opiece nad chorym dzieckiem! Nie  mogę być dla  niej ciężarem!

Praca zawodowa też stoi pod znakiem zapytania. Jak długo można być na  zwolnieniu?

Marzę o tym abym był w pełni sprawny, bym mógł utrzymać rodzinę. Tak jak było to do tej pory. Ja pracowałem a żona zajmowała się naszym niepełnosprawnym synkiem.

Życie ciągle nas zaskakuje, stawia przed nami nowe zadania. Przez ostatnie lata walczyliśmy o zdrowie i sprawność naszego synka. Teraz doszła jeszcze walka z własną niepełnosprawnością. Pomożecie mi w tym?