Nasza córeczka Panfil Nadia urodziła się 18.11.2013 roku, 2 tygodnie po planowanym terminie. Akcja porodowa rozpoczęła się dopiero po dwóch wcześniejszych próbach wywołania i trIMG_1215wała 9 godzin. Ani ja, ani mąż nie spodziewaliśmy się, że po prawidłowo, aczkolwiek dającej się we znaki przebiegającej ciąży, przyjdzie nam zmagać się z rehabilitowaniem córki już od pierwszych dni jej życia.

Nadia nie spieszyła się do świata, być może wiedziała, co ją czeka. Podczas trudnego, długiego i niezwykle bolesnego porodu nastąpiła dystocja barkowa; po urodzeniu główki barki Nadusi się zaklinowały i doznała uszkodzenia splotu ramiennego prawego. Gdy się urodziła, mimo, że jej prawa rączka bezwładnie opadała, otrzymała 10 punktów w skali Apgar (!). Lekarz, nieobecny przy porodzie oświadczył jedynie, że córka otrzymała 10 punktów, wszystko jest w porządku, jedynie będziemy musieli jeździć na rehabilitację. Będąc jeszcze w amoku te słowa nie znaczyły nic, nie miałam pojęcia czym jest rehabilitacja, myślałam, że ktoś mnie oszukuje, że to chyba pomyłka. Niestety, była to prawda z którą musiałam się szybko pogodzić i nie myśleć o niczym innym, tylko o tym jak pomóc córce. 2 dni po porodzie odwiedziła nas w szpitalu lekarz rehabilitant i ćwiczył z Nadią metodą Vojty. Po wyjściu ze szpitala, gdy córka miała 11 dni, cudem dostałyśmy się na turnus do szpitala w Gdańsku i zaczęłyśmy niezwykle trudny okres w naszym życiu. Początek był najtrudniejszy- pierwsze dziecko, zima, trudy podczas ubierania i dotykania prawej rączki, płacz dziecka. Nie do końca wiedziałam jak postępować, słyszałam różne opinie, lekarze różnie reagowali, niektórzy nie dawali nadziei, inni mówili, że musimy czekać. Jednak kiedy Nadusia miała 2,5 miesiąca udaliśmy się na konsultację do dr Grodner do Dziekanowa Leśnego, gdzie po kilku dniach zaczęliśmy turnus rehabilitacyjny. Wspaniale było widzieć pierwsze efekty, pierwsze podniesienie rączki, coraz wyżej i wyżej.IMG_1157

Córka dziś ma prawie 6 miesięcy, jesteśmy po konsultacji z dr Luszawskim w Katowicach. Na chwilę obecną wskazana jest dalsza rehabilitacja, a w lipcu prawdopodobnie ostateczna ocena, czy operujemy, czy nadal rehabilitujemy.

Obecnier dojeżdżamy na turnusy gdzie tylko się da, ponad 30 km w jedną stronę, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Potrzebujemy również sprzęty rehabilitacyjne takie jak lampa Bioptron, czy masażery. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc, gdyż mamy nadzieję, że uda się uniknąć operacji, a Nadia będzie mogła cieszyć się zdrowiem, tak jak reszta jej rówieśników. Pozdrawiamy serdecznie Nadusia i jej rodzice Natalia i Łukasz.