Od czasu, kiedy apelowaliśmy o pomoc, wiele się wydarzyło. Jestem już po dwóch operacjach. Dzięki intensywnej rehabilitacji jeden z nerwów odrósł ok. 50 cm. Mamy nadzieję, że inne też się zregenerują. Czekamy z niecierpliwością na ruch ręki, ale zdajemy sobie sprawę, że wymaga to wieloletniej rehabilitacji i kolejnych operacji.

Walczymy więc dalej.

Z całego serca dziękujemy wszystkim Darczyńcom, którzy nam pomogli. Jesteśmy niesłychanie pozytywnie zbudowani tym, jak wiele osób wspiera nas oferując swój czas, uwagę, umiejętności i ciepłe słowa. Zyskaliśmy pomoc w tłumaczeniach, a także cenną pomoc finansową.

Uzyskane środki przeznaczamy na operację.

Jeszcze raz dziękujemy wszystkim zaangażowanym. Z pełną odpowiedzialnością możemy powiedzieć, że twierdzenie o znieczulicy społecznej nie odnoszą się do ogromnej rzeszy ludzi. To dodaje sił do dalszych zmagań.

Mam 20 lat, mieszkam w Radzyminie. Jestem studentem II roku logistyki w Społecznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania w Warszawie.

1 czerwca 2010 roku miałem wypadek motocyklowy. Jechałem z kolegą, który zginął na miejscu. Kierowca samochodu osobowego wymusił pierwszeństwo skręcając w niedozwolonym miejscu. Miałem liczne obrażenia. Do dnia 24. 08. 2010 przebywałem w szpitalu. Teraz powoli odzyskuję zdrowie psychiczne i fizyczne, ale moja prawa ręka jest niewładna. Od chwili wyjścia ze szpitala cały czas jeżdżę na rehabilitację, prywatnie i do Poradni.

Byłem z rodzicami na wielu konsultacjach w Polsce – w Warszawie, Dziekanowie Leśnym i  Łodzi. Wszyscy lekarze byli jednomyślni – sama rehabilitacja nie pomoże, konieczna jest operacja, a potem długotrwała rehabilitacja.

Za nami konsultacja u doktora Bahma (odbyła się 3 września 2010 roku w Poczdamie w Niemczech). Doktor Bahm jest jedną z niewielu osób specjalizujących się w leczeniu splotu ramiennego. Operacje są przeprowadzane w Niemczech w St. Franziskus – Krankenhaus w Aachen.  Doktor rozpoznał porażenie splotu barkowego i stwierdził konieczność natychmiastowej operacji na nerwach. Wyznaczył termin – 27 września. Wstępnie obliczył koszt operacji – 10.000 euro, do którego doszły koszty naszego pobytu i podróży. Nie zastanawialiśmy się ani chwili. Mimo, że jest to ogromna kwota, stwierdziliśmy, że zdrowie nie ma barier finansowych.

Za nami już pierwsza operacja. Opłaciliśmy ją z własnych środków.

Nie było komplikacji. Ale po operacji poznaliśmy obszar uszkodzeń, co nie napawało nas optymizmem. Okazało się, że potrzebne będą kolejne, aż cztery, żeby ręka odzyskała sprawność. Koszt tych operacji to ok. 40.000 euro.  Przekracza on znacznie nasze możliwości finansowe, dlatego założyliśmy konto w Fundacji Otwarte Ramiona. Bez pomocy życzliwych osób nie jesteśmy w stanie uzbierać potrzebnej kwoty.

16 grudnia 2010 roku odbyła się druga operacja. Kosztowała  12.000 euro.

Zwracamy się do wszystkich ludzi dobrego serca o udzielenie pomocy w sfinansowaniu kosztownych operacji, leczenia i rehabilitacji. Będziemy Państwu wdzięczni za każdą okazaną pomoc. Prosimy o wpłaty na konto Fundacji Otwarte Ramiona.