Marta Świrska, Fundacja Otwarte Ramiona6 grudnia 2007 roku święty Mikołaj podarował mi prezent, który zmienił moje życie. W wyniku podwichnięcia kręgów szyjnych C4-C5 podczas lekcji Wychowania Fizycznego sparaliżowało mi lewą stronę ciała. Miałam 15 lat i do tej chwili byłam w pełni zdrową dziewczyną, a teraz nie mogłam ruszyć ręką, ani nogą. Lekarze byli bezradni. Ze szpitala Bielańskiego wypisano mnie po tygodniu z zaleceniem stawienia się w szpitalu neurologicznym. Tam polecono mi podjąć natychmiast rehabilitację, ponieważ nie mieli możliwości mi pomóc.

Szukając pomocy tata woził mnie do wielu prywatnych lekarzy, niestety większość nie znała odpowiedzi na stawiane im pytania. Dopiero dr Jasielski z Legionowa nastawił mi kręgi szyjne. W jego klinice miałam też pierwszą rehabilitację.

Bardzo długo rehabilitowano mnie w szpitalu dziecięcym w Dziekanowice Leśnym, a potem w Konstancinie. To była bardzo ciężka praca. Najpierw uczyłam się myśleć o tym, by ruszyć ręką, by wysyłać impulsy nerwowe do bezwiednej kończyny. Niestety niektóre wiązki nerwów przestały działać i rehabilitanci robili wszystko, by je uruchomić. Miałam elektrostymulacje, masaże, rehabilitacje czynną, bierną itd. W Dziekanowie Leśnym mój tata poznał rodziców dzieci mających porażenie splotu ramiennego. Mój przypadek był do nich bardzo podobny ponieważ moja ręka nie działała, była poprzykurczana i odnerwiona. Za namową tychże rodziców, tata udał się do Fundacji Splotu Ramiennego. Dzięki posiadanemu subkontu znajomi i rodzina mogli przekazywać 1% na moje leczenie.

Dzięki temu było mnie stać na prywatną rehabilitację i opiekę lekarską. Dzięki temu teraz na powrót chodzę i ruszam ręką. Nadal nie mam pełnej władzy i siły w kończynach, ale jest to i tak wielki sukces. Wszak wielu lekarzy nie wierzyło, że wstanę z wózka. Nadal się rehabilituje i leczę, to konieczne, by utrzymać tak ciężko wypracowane efekty. Po kilku latach, dzięki diagnostyce IPiN w Warszawie, odkryto jedną z przyczyn mojego niedowładu. W odcinku kręgosłupa, w którym nastąpiło podwichnięcie kręgów, mam syringomyelię, czyli tzw. jamistość rdzenia.

Jest to pęcherzyk o nieustalonej ichtiologi płynowej długości ok 2,5 cm, który uciska na rdzeń kręgowy. Niestety nie kwalifikuje się on do operacji, ponieważ odcinek szyjny jest wysoce unerwiony i ingerencja w tym obszarze może zakończyć się niedowładem, a co za tym idzie powrotem na wózek, czego wolałabym uniknąć.

Syringomyelia wywołuje okresowo silne bóle kręgosłupa promieniujące do głowy i kończyn. Rehabilitacja pomaga zmniejszyć częstotliwość ataków, pomocne są też silne leki przeciwbólowe i fizykoterapia. Dzięki pomocy darczyńców i Fundacji mogę dalej walczyć o swoją sprawność. Aktualnie jestem studentką pracy socjalnej. Będę, jak to się żartobliwie mówi, profesjonalnym pomagaczem. Staram się pomagać innym tak jak i mnie pomogli i nadal pomagają ludzie. 😉

Strona Marty na Facebooku >>TUTAJ<<