Przez całą ciążę musiałam na siebie uważać. Trzy pobyty w szpitalu na podtrzymaniu mówiły same za siebie, że ciąża jest zagrożona. Po ostatnim pobycie w szpitalu; był to 6 -ty miesiąc, lekarz zalecił mi leżeć do końca ciąży. Więc stosowałam się do jego zaleceń. Kiedy nadszedł 9-ty miesiąc cieszyliśmy się, że jest to już bezpieczny miesiąc dla maleństwa i mogę urodzić. Kiedy trzy tygodnie przed terminem wystąpiły bóle, spokojna pojechałam do szpitala. Sam poród był trudny, mimo ogromnego mojego wysiłku synek nie chciał wyjść na świat. Kiedy wyszła główka, reszta ciała nadal pozostała we mnie.

Na sali porodowej nagle pojawiło się więcej lekarzy i pielęgniarek. Po ich wyrazie twarzy widziałam, że dzieje się coś niepokojącego. Po chwili lekarz powiedział, że będzie uciskał mój brzuch, w ten sposób pomoże mi urodzić. Jasia po urodzeniu zaraz zabrali na bok. Dopiero po dłuższej chwili usłyszałam jego stęknięcie, bo to nie był płacz, gdyż był tak wyczerpany. Został zabrany na 5 dni do inkubatora.

Jasio w pierwszej minucie życia dostał tylko 3 punkty Apgar. Po kilku godzinach po porodzie przyszedł lekarz i powiedział, że: „synuś urodził się z dużym przedgłowiem i porażeniem splotu barkowego typu „Erba”. Zaczął wyjaśniać, że Jaś zaklinował się barkiem nerw był uciśnięty i stąd to porażenie splotu barkowego. A takie porażenia zdarzają się przy porodzie naturalnym. Trzeba kilka tygodni rehabilitacji i ręka powinna być sprawna. Jasia zobaczyłam w inkubatorze na drugi dzień, jego rączka leżała bezwładnie z boku poruszał tylko leciutko paluszkami byliśmy dobrej myśli, że  rehabilitacja pomoże tylko nikt nie chciał Jasia rehabilitować gdyż był mały.

Dopiero w 6-tym tygodniu życia Jasia trafiliśmy do Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Uśmiech” i tam zaczęła się jego rehabilitacja. Po kilku tygodniach ćwiczeń  Jasio zaczął  poruszać  rączką i nadgarstkiem. Kiedy synek  miał 4 miesiące pojechaliśmy do dr Marii Grodnem w Dziekanowie  Leśnym. Podczas wizyty Pani doktor powiedziała, że: Jasio poczynił duże postępy, ale musi go obserwować dłużej i zostaliśmy zapisani na turnus  rehabilitacyjny.  W trakcie turnusu Jaś zaczął podnosić rączkę wyżej, ale nadal nie zgina w łokciu. Pani doktor wspominała, że będzie potrzebna operacja, która jest bardzo kosztowna. Podczas turnusu dowiedziałam się, że w Dziekanawie Leśnym istnieje Fundacja Otwarte Ramiona, która jest organizacją pożytku publicznego o nr RS0000142952
i pomaga swoim podopiecznym. Do tej fundacji zapisaliśmy także naszego syna.

W dniu 10 lipca 2010 roku odbędzie się konsultacja dr Bahma na której mamy nadzieję, że zostanie ustalony termin operacji która ma się odbyć w Niemczech. Operacja pomoże w odzyskaniu sprawności ruchowej rączki naszego syna. Dlatego już teraz prosimy ludzi dobrego serca o pomoc w zebraniu odpowiedniej kwoty pieniężnej na operacje i późniejszą  rehabilitację. Będziemy bardzo wdzięczni za okazaną  pomoc i dziękujemy, że zechcieliście państwo poznać historię Jasia.