Historia Oskara Czarczyńskiego
Mój synek urodził się 06.04.2006r w Sosnowcu. Jest to nasze pierwsze dziecko, ale jakże było wyczekiwane. Jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, łez radości nie było końca. Wszystko przebiegało prawidłowo, wyniki badań były w normie, po prostu nienaganna ciąża.
Już miesiąc przed porodem wg wykonanego USG dziecko ważyło 4295g. Wtedy się przestraszyłam i nalegałam o wykonanie cesarskiego cięcia, jednak odmówiono. Poród odbył się w obecności położnej i lekarza prowadzącego ciążę. Niestety podczas porodu pojawiły się trudności z urodzeniem dziecka. Wokół mnie zrobiło się ogromne zamieszanie. Lekarz zaczął naciskać na brzuch, tak jakby wyciskał ze mnie dziecko. Po urodzeniu się główki barki uległy zaklinowaniu i dopiero po 5 minutach urodził się mój maleńki chłopczyk. Ogromna ulga i szczęście, lecz nagle zorientowałam się, że dziecko nie płacze. Zaczęłam krzyczeć. Za chwilkę usłyszałam płacz maluszka. Jednak zobaczyłam jak położna bierze prawą rączkę niemowlęcia do góry a ona opada bezwładnie, po prostu wisiała, bez żadnego ruchu. Nie wiedziałam, co się dzieje, szybko położono mi go na piersiach, tak abym tej rączki nie widziała. Leżał na prawym boku z buzią skierowaną w moją stronę i płakał. Lekarze nie powiedzieli mi od razu, że dziecko ma uszkodzoną rączkę. Pani doktor z oddziału noworodków wysłała mojego męża by zakupił bandaż elastyczny, aby owinąć rękę dziecka. Jednak nie wyjaśniono nam, co się stało i dlaczego dziecko nie rusza ręką, zapewniano, że sprawność rączki wróci sama. Nie powiedziano mi nawet, że ma złamany obojczyk. W pierwszej dobie z dzieckiem było wszystko dobrze. Na drugi dzień zaczęło się dziać coś dziwnego z dzieckiem. Zabrano go na oddział Noworodków. Nie za bardzo wiedziałam, co się dzieje z moim dzieckiem. Poinformowano mnie, że muszą go poobserwować, ponieważ nie zachowuje się jak typowy noworodek. Włożono moje dziecko do inkubatora, żeby lepiej go monitorować. Z godziny na godzinę wzrastała szybkość oddechów dziecka oraz gorączka.
Po jakimś czasie przyszła Pani doktor z oddziału i powiedziała mi, że musi wezwać inkubator „N”, żeby przewieść go do innego szpitala na obserwację. Nic więcej nam nie powiedziała. Przyjechała karetka z inkubatorem i dziecko przewieziono na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej do Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu. Tam postawiono następującą diagnozę:
- złamanie prawego obojczyka
- zapalenie płuc
- porażenie prawego splotu barkowego
Gdyby nie to, że dziecko trafiło do innego szpitala wypisano by nas do domu, tak naprawdę nie mówiąc nam, co mamy dalej robić. A my naprawdę nie wiedzieliśmy, co robić. Jeździliśmy od lekarza do lekarza i żaden z nich nie mówił nic konkretnego, tylko to żeby czekać. Jak to czekać? Przecież tu czas się liczy. Dziecko potrzebuje operacji, na którą nas nie stać.
Oskarek ma już 4 miesiące i jego rączka nadal jest niewładna. Rehabilitacja, która prowadzona jest już od pierwszych dni urodzenia nie przynosi rezultatów, co świadczy o bardzo dużym uszkodzeniu. Rehabilitujemy dziecko, gdzie tylko się da, prywatnie, co dużo kosztuje i w szpitalach, gdzie terminy oczekiwania sięgają 4 miesięcy. Wg opinii lekarzy i przeprowadzonych badań Oskarek kwalifikuje się do leczenia operacyjnego. Taka klinika, która podejmie się operacji mieści się w Houston w Stanach Zjednoczonych. Koszt takiej operacji jest tak wysoki, że nie jesteśmy w stanie sami z mężem i przy pomocy rodziny go pokryć. Wiemy także, że na pewno nie skończy się na jednej operacji, ponieważ pierwsza będzie polegała na połączeniu nerwów a druga na plastyce mięśni. Całkowity koszt jednej z operacji wynosi około 50.000 $. Serce Nas boli, że w wyniku głupiego zaniedbania nasze dziecko musi tak cierpieć, co Ono komuś zrobiło??? Dlaczego teraz muszę patrzeć i pokazywać mu jego rączkę, bo nie wie, że ją ma!! Grzechotkę bierze tylko do jednej rączki, a tak pragnęłam żeby w odruchu wyciągał do mnie obydwie rączki!
Prosimy bardzo o jakiekolwiek wsparcie finansowe, będziemy wdzięczni za każdy grosz, który teraz jest dla nas na wagę złota, po to by nasze dziecko mogło wziąć samodzielnie kromkę chleba!
Serdecznie zapraszamy do przeczytania historii naszego dziecka na stronie: www.oskarek.info
Z góry dziękujemy Eliza, Łukasz i Oskarek Czarczyńscy!