To mój kochany mąż Arek, który 2 czerwca 2019 uległ wypadkowi niosąc pomoc koledze. Złamał kręgosłup szyjny i uszkodził rdzeń. Śmigłowcem LPR trafił do szpitala na Szaserów. Tomografia wykazała wybuchowe, wieloodłamowe złamanie kręgosłupa i ucisk rdzenia, postępowała niewydolność oddechowa.
Arek karetką na sygnale trafił na stół operacyjny w Konstancinie, gdzie długa i skomplikowana operacja uratowała mu życie. Dwa tygodnie spędził na Intensywnej Terapii, gdzie oddychał dzięki rurce tracheostomijnej.
Tam lekarze powiedzieli mi, że możemy modlić się o cud, bo Arek nie czuł nic poniżej klatki piersiowej, nie poruszał kończynami.
W sumie spędził 5 miesięcy w Konstancinie z czego ponad 3 w izolatce z powodu ciągłych infekcji płuc, jelita grubego, układu moczowego. Dlatego też bardzo okrojona czasowo rehabilitacja niewiele pomogła, czucie i ruchy nie wróciły.
Po dwóch tygodniach od powrotu do domu Arek trafił do szpitala z powodu sepsy. Na oddziale rehabilitacyjnym w Bydgoszczy powtórzył się scenariusz z Konstancina, Arek ćwiczył zaledwie 4 dni a resztę spędził w izolatce. Finalnie jego pobyt został skrócony, bo rehabilitacja nie mogła być prowadzona. Obecnie kiedy to piszę jestem bardzo rozgoryczona, bo rehabilitacja na NFZ jest bardzo słaba i ograniczona w stosunku do zaawansowanych zmian jakie ma Arek. Dziś cierpi on na postępujące przykurcze i spastyczność, zaniki mięśniowe, duże i groźne skoki ciśnienia, które uszkadzają jego wzrok, ma neurogenny pęcherz, z powodu porażonej przepony ciężko mu wieczorem oddychać.
Fundacja Otwarte Ramiona dała nam szansę nieodpłatnej konsultacji z niemieckim lekarzem, który być może nie będzie kazał nam czekać tylko na cud, ale da nadzieję na lepsze i bardziej efektywne leczenie.
Kiedy to piszę to myślę, że to dobrze że Arek żyje i kiedy wracam do wspomnień z przed wypadku kiedy mogliśmy się śmiać, czasem płakać, biegać, jeździć na rowerach z córką to łzy napływają mi do oczu.
Niby to tak niewiele, ale tak dużo kiedy te same nogi nie chcą już kręcić kołami roweru, kiedy już tylko łzy bezsilności kapią po policzku, a uśmiech pojawia się tylko na chwilę.
Kiedy widzę jak Arek coraz bardziej popada w depresję i zniechęcenie zaczyna brakować mi sił, bo muszę walczyć z systemem, zderzam się z bezduszną machiną, brakiem informacji… Ale nie poddam się, bo wiem i głęboko wierzę że ten dobry i kiedyś wesoły chłopak znów taki będzie, ze znów stanie na własnych nogach.
Wiem, że musimy podejmować leczenie, rehabilitację, odwiedzać lekarzy. Do tego potrzebne są duże nakłady finansowe, dlatego bardzo proszę wszystkich ludzi o dobrym sercu o pomoc i wsparcie dla człowieka, który zawsze był dobry i pomocny dla wszystkich innych.
Dziękuję z całego serca, Maria
Maj 2020
Kochani, Arek się nie poddaje, cały czas walczy! Obecna sytuacja w kraju i na świecie nie pomaga w zbieraniu funduszy, jednak mocno wierzymy w siłę waszych serc. Na portalu SięPomaga trwa zbiórka na rzecz Arka. Każdy może dorzucić swoją cegiełkę! Zbiórkę znajdziecie klikając >>TUTAJ<< Otwórzcie się na pomaganie!
Materiał o Arku, zrealizowany przez TVP3 Warszawa. / warszawa.tvp.pl