Mam na imię Mikołaj, urodziłem się w sierpniu 2017 roku. Podczas porodu doszło do uszkodzenia mojej prawej raczki. Doznałem porażenie splotu ramiennego typu Erba. Niestety z konsekwencjami tego urazu musze radzić sobie do dziś. W czasie mojego krótkiego życia przeszedłem operacje neurolizy splotu ramiennego z uruchomieniem korzeni pnia górnego i środkowego oraz spędzam wiele godzin na różnych zajęciach rehabilitacyjnych. Niestety koszty rehabilitacji są ogromne, przewyższają możliwości finansowe moich rodziców. Proszę Was o wsparcie i podarowanie 1,5% swojego podatku. Szanowny Darczyńco za wszelkiego rodzaju wsparcie dziękuję.

Mikołaj jest naszym drugim dzieckiem. W ciąży czułam się świetnie, a dziecko rozwijało się prawidłowo przez cały okres ciąży mimo mojego wieku (42 lata). Poród Mikołaja był dramatyczny, trzeba było ratować mu życie dlatego użyto wyciągacza  próżniowego. Noworodek wykazywał cechy okołoporodowego niedotlenienia.

Wypadki potoczyły się tak, że Mikołaj urodził się z okołoporodowym porażeniem splotu ramiennego typu Erba-Duschenn’a. Konsekwencje porodu widoczne są do dziś – Mikołaj jest  niepełnosprawny ruchowo, ma zaburzone napięcie mięśniowe.

Do szpitala trafiłam rano, kiedy odeszły mi wody. Poród przebiegał powoli, gdyż nie miałam regularnych skurczy. Po kilku godzinach bóle narastały a ja nie mogłam urodzić. Położna zapytała mnie jak mam ułożone dziecko. Wezwała lekarza i po konsultacji stwierdzono, że dziecko nie jest obrócone tylko jest na tyle duże, że ma problem z zejściem do kanału rodnego.

Prosiłam z mężem o zrobienie cesarskiego cięcia.

Zaczęliśmy obawiać się o zdrowie naszego maleństwa, a ja już nie dawałam rady z bólu. Na to stwierdzono, że jest wszystko dobrze i urodzimy siłami natury. Lekarz stwierdził, że pomoże Mikołajowi przyjść na świat za pomocą próżnociągu położniczego. Postawiono nas przed faktem dokonanym, nie dano wyboru i musieliśmy podpisać zgodę. Na cesarskie cięcie było już za późno jak twierdził lekarz. Podczas porodu, gdy lekarz wyciągnął główkę za pomocą próżnociągu, barki dziecka utknęły w kanale rodnym. Nie mogłam ich urodzić i dlatego po kilku skurczach lekarz podjął decyzję, że maleństwo wyjmie na siłę.

Po porodzie

Po porodzie, mojego synka zaraz zabrali na oddział neonatologii. Nam powiedzieli, że jest wszystko dobrze tylko prawa rączka nie ma czucia i muszą to skonsultować z ortopedą. Po kilku godzinach mąż został wpuszczony na oddział neonatologii. Przeżył szok widząc naszego synka pod respiratorem oddechowym, z przywiązaną prawą rączką do góry, która nie miała czucia. Na zadawane pytania co się stało z naszym dzieckiem, mąż usłyszał, że jest mocno poturbowane i pierwsze 24 godziny zadecydują o jego losie.

Ja leżałam na sali poporodowej. Mąż przyszedł, cały roztrzęsiony i blady do mnie. Wiedziałam, że jest coś nie tak z naszym maluszkiem lecz nie zdawałam sobie sprawy w jakim stanie jest mój synek. Mąż mówił, że wszystko będzie dobrze, że Mikołaj jest silny i da radę. Kolejne 10 dni w szpitalu były koszmarem. Nikt z personelu nam nie potrafił udzielić jakiejkolwiek informacji. Leżałam, płakałam i patrzyłam na bezwładna rączkę syna. W końcu, po kilku dniach, nasze maleństwo zostało odłączone od aparatury i doszło do pierwszej konsultacji z ortopedą. Ortopeda stwierdził, że mamy ogrzewać i układać rączkę w pozycji na piersi a przykurcz poporodowy powinien ustąpić. Po kolejnych dniach i konsultacji stwierdzono poważne porażenie splotu ramiennego prawego. Wypisano nas ze szpitala bez żadnych dodatkowych badań czy wskazówek co dalej. Dostałam tylko skierowanie do ortopedy.

W domu:

Kiedy wróciliśmy do domu, z jednej strony cieszyliśmy się, że jesteśmy już wszyscy razem i bezpieczni w zaciszu domowego ogniska, a nasz starszy syn mógł zobaczyć brata. Natomiast z drugiej strony, było mnóstwo pytań i co dalej z bezwładną rączką synka. Byliśmy z mężem załamani tą całą sytuacją, ale postanowiliśmy działać dla dobra naszej pociechy. Po dwóch tygodniach mieliśmy wizytę u dr. neurologii dziecięcej i ona nam w miarę wszystko wyjaśniła co się stało, dała nam kontakt do rehabilitantki, ale nadal pozostawało pytanie jak to długo potrwa?

Po kolejnej wizycie u ortopedy nie było już złudzeń – potrzebna będzie operacja. Operacja, która da Mikołajowi cień szansy na odzyskanie sprawności kończyny. Dostałam namiary do szpitala we Wrocławiu gdzie pojechaliśmy na konsultacje. Tam dowiedzieliśmy się, że zostało już bardzo mało czasu do wykonania zabiegu dlatego, że nerwy częściowo wykazywały już cechy zanikania przewodności. Decyzja była jedna – ratujemy rączkę! Po kilku tygodniach Mikołaj był już na szpitalnym oddziale gdzie przeszedł skomplikowaną operację neurolizy korzeni i pnia górnego oraz środkowego. Jesteśmy bardzo wdzięczni lekarzom, którzy uratowali naszemu synkowi rączkę.

Mikołaj przeszedł operację neurolizy korzeni C5, C6 i C7 oraz pnia górnego i środkowego gdy miał 3 miesiące.

Cały czas Mikołaj jest pod kontrolą lekarza prowadzącego z Wrocławia i rehabilitantów. Porażenie splotu ramiennego to nie tylko uszkodzenie rączki, ale niestety praca nad całą postawą. Mikołaj jest rehabilitowany od drugiego tygodnia życia w domu oraz w ośrodkach rehabilitacyjnych. Te wszystkie działania mają na celu jak największe usprawnianie rączki. Choć zdajemy sobie sprawę, że ta nigdy nie odzyska pełnej sprawności to w dalszym ciągu walczymy, a tak naprawdę walczy Mikołaj.  Mikołaj dzielnie ćwiczy i znosi ból oraz wszystkie trudy. Dzięki rehabilitacji zaczął chodzić, może wykonywać wiele czynności, bardziej cieszyć się swoim dzieciństwem i mniej różnić się od swych rówieśników. Praca ta potrwa jeszcze wiele lat tak długo jak Mikołaj będzie rósł, każdy dzień to walka nasza o lepsze jutro naszego dziecka.

Oprócz  problemów  z  ręką doszły problemy z  nieharmonijnym rozwojem psychoruchowym. Największe opóźnienia dotyczą:
  • motoryki małej,
  • motoryki  precyzyjnej,
  • obustronnej koordynacji ruchowej,
  • lateryzacji.
Według Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej pod opieką, której jesteśmy niezbędna są:
  • terapia logopedyczna,
  • ćwiczenia z  motoryki dużej i małej,
  • obustronnej koordynacji ruchowej (współpracy lewej i prawej ręki co jest bardzo trudne ze względu na uszkodzenie splotu)
  • koordynacji wzrokowo – ruchowej.

Mikołaj  jest bardzo wesołym, pełnym energii chłopcem mimo tego, że wymaga bardzo intensywnej stymulacji rozwoju. Wszystko przez  obciążenia wynikające z traumatycznego porodu.
Nasz synek cały czas wymaga opieki neurochirurgicznej, neurologicznej i kompleksowej rehabilitacji.

Obecnie Mikołaj ma już 5 lat, urodził się w 2017 roku. Cały czas dzielnie ćwiczy i walczy o swoją sprawność.

Koszty rehabilitacji, wizyt u specjalistów są ogromne i stanowczo przewyższają możliwości finansowe rodziców Mikołaja. Bardzo potrzebna jest pomoc i wsparcie dla chłopca w drodze po normalne, sprawne życie. Z całego serca prosimy o pomoc i przekazywanie na recz Mikołaja 1,5% podatku oraz darowizn. Zebrane środki zostaną przekazane na dalsze leczenie chłopca.