Moja córka Dorota urodziła się w styczniu 1962 roku. Po zapaleniu mózgu Dorota stała się osobą niepełnosprawną, porusza się na wózku inwalidzkim. Przez cały okres opiekowałam się córką sama, mąż zmarł na guza trzustki. Było ciężko, ale dawaliśmy sobie radę. Niestety nadszedł czas, że i ja potrzebowałam pomocy.
Zdiagnozowano u mnie złośliwego raka piersi oraz węzłów chłonnych. Na czas mojego leczenia córkę umieszczono w DPSie w Bądzynie.
Starałam się znaleźć miejsce dla córki bliżej domu, niestety bezskutecznie. W tej chwili jestem po przebytym leczeniu onkologicznym i czuję się zdecydowanie lepiej. Rozpoczęłam intensywne starania o odzyskanie córki, uważam, że jej miejsce jest przy mnie i potrafię zapewnić jej lepszą opiekę niż w DPS.
Dzieli nas teraz ponad 100 km, to jest 2 godziny jazdy w jedną stronę.
Wiele czynności, które potrafiła robić sama lub z moją pomocą zostało przez ten czas zapomnianych, niepilnowanych. Dorota nadal potrzebuje stałej opieki, nie potrafi wykonać prostych, codziennych czynności. Doszły jeszcze duże problemy z pamięcią. Wierzę jednak, że miejsce mojej córki jest przy mnie, w domu i potrafię zapewnić jej najlepszą opiekę. Jednak potrzebuję Waszej pomocy! Żyję z niewielkiej emerytury, są dni, kiedy brakuje na chleb. Posiadam orzeczenie o niepełnosprawności.