Nazywam się Dominika Kwasiborska-Kosiewicz. Mój synek Kosiewicz Oliwier urodził się 19.08.2010 roku w szpitalu w Koszalinie. Ważył 3870 g, mierzył 57 cm.
Poród przebiegał bardzo powoli. Trafiłam na porodówkę, a później po zmianie personelu dopiero dostałam kroplówkę na wzmożenie skurczów. Rozwarcie nie było odpowiednio duże, zastosowano masaż szyjki macicy. Nagle poczułam ogromny ból w prawej pachwinie. Spowodował, że przez parę minut nie mogłam podnieść nogi. Wołałam, krzyczałam, ale panie położne nawet nie zamierzały do mnie podejść. Wypytywałam o cesarskie cięcie, ale odpowiedziano że to lekarz decyduje o tym, nie ja. Doszła do mnie informacja, że główka wstawia się jakoś na bok. Zaczęłam znów wypytywać o cesarkę. Zwlekano ze wszystkim. Ignorowali mnie. Zaczęłam rodzić. Synek zablokował się barczkami. Zastosowano kleszcze. Lekarz wyrwał ze mnie dziecko a drugi naciskał bardzo mocno na brzuch. Rzucił na mnie sine, fioletowe nie oddychające dziecko. Oliwier nie płakał. Synek dostał 3/4/7/7 punktów Apgar. A w 15 min 5 punktów, trafił na OIOM. Te 7 punktów jest po lekach. Po kilku godzinach powiedziano, że moje dziecko urodziło się z ciężką zamartwicą, liczne krwiaki w główce i brzuszku, niedokrwistością, niewydolnością krążeniowo – oddechową, obrażeniami okołoporodowymi, porażeniem lewego splotu barkowego.
Lekarz od rehabilitacji w szpitalu w Koszalinie powiedział, że trzeba poczekać bo sprawność może sama wrócić w rączce. A jak nie to będzie potrzebna rehabilitacja, no i może w ostateczności operacja. Temat się zamknął u pani doktor. Nikt niczego nie wyjaśnił, nie przeprosił itp. Lewa rączka była wiotka, w ogóle się nie ruszała, nie podnosiła a paluszki ani drgnęły.
Termin operacji po konsultacji z dr. Luszawskim został wyznaczony na 17 lutego 2011 roku w Katowicach. Operacja jest refundowana przez NFZ. Ale problem w tym, że przed i po operacji dziecko wymaga częstej rehabilitacji. Oliwierek jest rehabilitowany przeze mnie w domu, ale również odpłatnie. Po operacji wymagana jest dalej długoletnia rehabilitacja, wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne, konsultacje, galwanizacja, masaże. Koszty przekraczają nasze możliwości finansowe.
rok 2011
Oliwier przeszedł operację w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Był operowany przez Dr Jerzego Luszawskiego 10 czerwca 2011 roku w wieku 10 miesięcy. Tak późno, ponieważ termin był przekładany ze względu na słabą odporność syna i jego choroby, przeziębienia.
Operacja trwała niespełna 17 godzin. Była bardzo trudna, skomplikowana. Dr Luszawski pobrał nerwy do przeszczepu z obu nóżek. Z każdej po 5 nacięć.
Doktor wyciął nerwiaki pnia górnego, środkowego i dolnego. Przeprowadził rekonstrukcje splotu przeszczepami kablowymi z obu nerwów łydkowych,
C5 -> (tylna część pnia górnego i n. nadłopatkowy), C6 -> (pień środkowy), C7 -> (przednia część pnia górnego i przednia część pnia dolnego), C8 (tylna część pnia dolnego). Na 3 tygodnie unieruchomiono główkę i rączkę w gipsie.
rok 2013
Na dzień dzisiejszy Oliwierek podnosi delikatnie rączkę, pojawiło się zgięcie w łokciu, ale dłoń i nadgarstek dalej nie ruszają się. dr. Jerzy Luszawski (neurochirurg GCZD w Katowicach) i dr Artur Gap (ortopeda GCZD w Katowicach) zdecydowali, że będą potrzebne kolejne operacje. Jedna to: uwolnienie mięśni łopatki która ma na celu umożliwić większy zakres ruchu rączki, druga daje możliwość wyprostu łokcia a trzecia ustabilizowanie nadgarstka i ruch paluszków.
Dalej jeździmy na turnusy rehabilitacyjne do Szpitala w Dziekanowie Leśnym, rehabilitujemy syna w domu, zakupujemy sprzęt medyczny by Oliwier miał przeróżne zabiegi z fizykoterapii, zabawą ćwiczymy sprawność synka.