Nasz syn Artur urodził się 5 stycznia 2020 roku w Kielcach. W pierwszych dniach po porodzie zdiagnozowano u niego >>kraniosynostozę czołową<< Jest to wada wrodzona, której istotą jest przedwczesne zarośnięcie szwów czaszkowych.
Trzech specjalistów chirurgii nie umiało nam pomóc, dopiero czwarty skierował do profesora Larysza w Katowicach. Upewniwszy się, że Arturek będzie w dobrych rękach w Katowicach byliśmy już 20 stycznia. Do kolejnej wizyty u profesora na początku maja, wykonaliśmy szereg zleconych badań, w czerwcu zaplanowane są kolejne. W lipcu mamy wyznaczony termin operacji na główkę.
Operacja jest konieczna, ponieważ w przebiegu tej choroby może dochodzić do wystąpienia objawów nadciśnienia wewnątrzczaszkowego, co skutkować może m.in. zaburzeniami widzenia, spowolnieniem rozwoju psychoruchowego.
Po operacji kraniosynostozy rozwój fizyczny nie powinien odbiegać od normy. Niestety leczenie tego schorzenia jest wielospecjalistyczne, Arturek pozostanie nadal pod opieką m.in. chirurga, okulisty, neuropsychologa czy logopedy.
Na ten moment ja zajmuje się rehabilitacją syna. Jestem z wykształcenia rehabilitantem. Po pierwszej wizycie skontaktowałem się z moim wykładowcą rehabilitacji dziecięcej, po czym sam zacząłem ćwiczyć z synkiem 3,4 razy dziennie metodą Vojty, SI, PNF. Arturek potrzebuje ćwiczeń silnie stymulujących rozwój psychomotoryczny. Musimy zwiększyć częstotliwość i intensywność ćwiczeń do terminu operacji, aby osiągnąć jak największy efekt terapeutyczny, gdyż po wstawieniu dystraktorów nie będziemy mogli już ćwiczyć. Rekonwalescencja będzie długa i kosztowna.
Na dzień dzisiejszy nie wiadomo ile operacji będzie musiał przejść Arturek…
Arturek urodził się w bardzo trudnym dla nas czasie. W roku 2018 u mojego taty zdiagnozowano raka, zrezygnowałem z pracy, aby się nim zająć. Partnerka mi w tym pomagała, niestety odszedł od nas 24 stycznia. Na jego opiekę wydałem wszystkie oszczędności, a po jego śmierci okazało się, że odziedziczyłem po nim ogromne długi i wiszącą nad nami eksmisję.
W marcu moja partnerka zaszła w ciążę. Kłopoty związane z zadłużeniem mieszkania tak pogorszyły mój stan psychiczny, że potrzebowałem opieki lekarza psychiatry oraz zawiesiłem swoją działalność rehabilitacyjną. Radość z narodzin synka zaburzyła wiadomość o jego chorobie…
Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji i musimy prosić Państwa o pomoc.
Powoli zaczynam odzyskiwać wiarę i jakąś nadzieję, że może być dobrze, ale jest nam bardzo ciężko… Tak naprawdę brakuje nam na wszystko. Potrzebujemy wytrzymałej, przenośnej leżanki do rehabilitacji, poduszki ortopedycznej, piłeczek sensomotorycznych, kształtek rehabilitacyjnych, specjalnego fotelika samochodowego, który będzie chronić główkę po operacji, ubranek, krzesełka do karmienia…
Po prostu brakuje tak naprawdę na wszystko, począwszy od wszystkich rzeczy dla Arturka i na naszych podstawowych potrzebach kończąc.
Rodzina nie jest w stanie nam pomóc. Teraz największym problemem na najbliższe dni jest to, że musimy się wyprowadzić z mieszkania po rodzicach, gdyż jest nakaz eksmisji, a nie mam nawet pieniędzy, żeby coś wynająć…
Dlatego muszę prosić Was o pomoc- pomóżcie nam i mojemu synkowi.