Miłoszek jest po operacji transferu mięśnia u doktora Bahma w Aachen. Obecnie jest cały czas rehabilitowany, wcześniej metodą Vojty, a teraz różnorodne ćwiczenia. Synek chodzi także na basen i jest cały czas w ruchu. Staramy się, aby używał tej słabszej ręki jak najczęściej.
Jestem mamą 4-letniego Miłoszka. Problem to oczywiście splot barkowy. Jak w większości przypadków, uszkodzenie powstało podczas porodu. Podczas wizyt ginekologicznych lekarz nie poinformował mnie, że waga dziecka jest duża. Nasz synek, Niemiec Miłosz rodził się bardzo długo. Błagałam położną żeby lekarz zrobił mi cesarkę, ale nikt nie brał mojej prośby poważnie. Gdy przyszedł lekarz, z całej siły nacisnął mi na żebra. Efekt końcowy porodu to uszkodzenie splotu barkowego mojego dziecka. Od nikogo nie dostałam precyzyjnej odpowiedzi, co właściwie się wydarzyło. Gdy byłam zaniepokojona, położna twierdziła, że to minie, że jedna pacjentka też 'histeryzowała” i po 2 dniach problem minął. W momencie pojawienia się łez i niepokoju, byłam traktowana jak histeryczka. Z problemem musieliśmy poradzić sobie sami. Przy wypisie obiecano mi, że będzie obecny chirurg, ale nikt się nie zjawił. Czekano tylko, żebym jak najszybciej opuściła szpital. Od samego początku syn był rehabilitowany metodą Vojty. Jeździliśmy też na turnusy rehabilitacyjne do Dziekanowa Leśnego. Miłoszek odzyskał sprawność rączki, ale nie całkowitą. Na dzień dzisiejszy, jak zdjęcie wskazuje, syn jest po operacji, którą wykonał doktor J. Bahm w Niemczech. Jestem bardzo szczęśliwa, że mógł pomóc mojemu synowi. Była ona dla nas bardzo kosztowna, ale udało nam się zaciągnąć długi u przyjaciół i rodziny, dzięki czemu mogliśmy pojechać na operację. Jesteśmy pod wrażeniem szpitala w Aachen, w którym odbyła się operacja.
Personel szpitala to grupa osób profesjonalnych i bardzo uprzejmych. Nie mogę niestety powiedzieć tego o szpitalu w Nowym Sączu. Po ściągnięciu szyny Miłoszek będzie w dalszym ciągu rehabilitowany, co wiąże się z kosztami. Z pomocą fundacji, bardzo prosimy o pomoc.