25 lipca 2016 roku w drodze na ŚDM uległem poważnemu wypadkowi na motocyklu. Mój stan był ciężki.

Między innymi:

  • miałem uszkodzony kręgosłup w kilku miejscach w odcinkach szyjnym i piersiowym,
  • złamaną prawą łopatkę wieloodłamowo,
  • uszkodzone mięśnie: pochyłe, mostkowo-sutkowo-obojczykowy, nadgrzebieniowy po prawej stronie ciała,
  • i najgorsze – uszkodzony splot ramienny. Porażenie nerwów C5, C6, C7.  Jest to uszkodzenie typu  Erba-Duchenne’a.

Oznacza to że, porażone mam funkcje kończyny górnej w zakresie:

  • odwodzenia,
  • obrót na zewnątrz i do wewnątrz w stawie ramiennym,
  • zgięcie kończyny górnej w stawie łokciowym,
  • odwracanie przedramienia,
  • prostowanie w stawie łokciowym, promieniowo-nadgarstkowym i stawach ręki,
  • osłabione jest również czucie w obrębie skóry okolicy naramiennej i wzdłuż bocznej powierzchni ramienia i przedramienia oraz grzbietowej powierzchni ramienia i przedramienia,

Nie mogę ruszać ręką. Nerwy nie działają tak jak powinny i przez to ręką zwisa bezwładnie wzdłuż tułowia. Powoli zanikają wszystkie mięśnie, które były zasilane przez te nerwy. Nie mogę wykonywać nawet najprostszych czynności. Zamiast mi służyć, ręka jest tylko balastem.

W takich przypadkach jak mój nic nie dzieje się od razu. Najpierw leżałem kilka miesięcy w szpitalu w oczekiwaniu na dalsze leczenie. Nie było żadnej poprawy, a szansa na odzyskanie pełnej sprawności malała.

31 października 2016 r. przeszedłem operację w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, podczas której nerwy zostały uwolnione od ucisku (tzw. neuroliza nerwów). Obecnie bardzo intensywnie rehabilituję uszkodzoną rękę, jednak nie ma żadnej poprawy w zakresie porażonych funkcji. A nerwy zwykle regenerują się dużo szybciej. Możecie więc sobie wyobrazić, że już tracę nadzieję.

Niedawno miałem jednak konsultację z dr Bahmem i dr Luszawskim — specjalistami od splotu ramiennego — którzy zgodnie stwierdzili, że konieczna jest kolejna operacja. Polegać będzie ona na „podłączeniu” niektórych mięśni do zdrowych nerwów. Po takim zabiegu istnieje duża szansa na znaczną poprawę i powrót funkcji bicepsa oraz mięśnia naramiennego.

Chociaż pełna sprawność nie wróci, to będę mógł w miarę normalnie używać ręki.

Ważne jest, by tę operację wykonać jak najszybciej, najpóźniej do końca marca. Czas jest kluczowy, ponieważ nerwy regenerują się przez około 1 do 1,5 roku.

Mimo, że od 7 miesięcy każdego dnia zmagam się z najprostszymi czynnościami, a przede wszystkim z czarnymi myślami, to wiem, że jestem ogromnym szczęściarzem, bo żyję i chodzę. Do tego mam szansę, by choć częściowo wrócić do normalności.

Niestety koszt takiej operacji  wynosi ok. 40 tysięcy złotych plus wydatki związane z pobytem w klinice w Niemczech i późniejszą rehabilitacją, która trwać będzie prawdopodobnie do końca życia.

Zwracam się do Was o pomoc. Liczy się każdy grosz. Wystarczy wpłacić pieniądze na konto Fundacji Otwarte Ramiona lub przekazać 1% podatku, koniecznie z dopiskiem Dominik Pasiut.
Z góry dziękuję za Waszą pomoc! 🙂