Nasz synek Potoczny Damian urodził się 14.04.2010 r w szpitalu powiatowym w Lidzbarku Warmińskim. Ważył 4300 g i mierzył 57 cm. O godzinie 3.30 poczułam że odchodzą mi wody byłam wtedy w domu lecz bardzo niepokojące było dla mnie to że były one zielone. Do szpitala dotarłam około godziny 4.30 i podczas hdamiana301przyjmowania mnie na oddział poinformowałam o tym personel lecz nikt nie zareagował w sposób odpowiedni do sytuacji tylko podejście było standardowe tzn. papierkowa robota najpierw a jak się dowiedzieli że to trzeci poród to już dalsze zachowanie się personelu woła o pomstę do nieba. Podłączono mnie do aparatu KTG i kazano czekać patrzec na zegarek i liczyc skurcze i tak pozostałam sama na sali porodowej, a personel po prostu sobie czekał na zdanie zmiany. Kłopoty zaczęły się dopiero wtedy jak rozpoczął się poród właściwy i położna zobaczyła że główka wypieranego dziecka jest granatowa po prostu wpadli w panikę a najgorsze było to że skurcze bardzo osłabły, dopiero wtedy podano mi dożylnie lek na wywołanie skurczy. Kiedy położna poprosiła lekarza twierdząc że będzie potrzebna jednak jego pomoc przy dalszej części porodu jednak lekarz chyba udał że jej nie słyszy i nadal prowadził rozmowę telefoniczną. Damianek został w sumie ze mnie wyszarpany przez lekarza, przez chwilę nie oddychał był calutki granatowy z powodu okręcenia się pępowiną. Na szczęście zaczął oddychać zabrano go natychmiast do inkubatora i nikt mi nie powiedział co się tak naprawdę wydarzyło. O tym że nasz synek ma niewładną rękę dowiedziałam się po dwóch godzinach, tłumaczono mi że to tylko naciagnięcie że wszystko wróci do normy lecz tak nie jest do dnia dzisiejszego. Do póznych godzin wieczornych Damianek jeszcze zwracał zielone wody których się opił, w skali Apgar dostał 6 a w trzeciej dobie już 8 co moim zdaniem jest niemożliwe by dziecko po tak ciężkim porodzie tak raptownie nabierało sił. Jak opuszczałam szpital w Lidzbarku jedna z pielęgniarek a odejście powiedziała mi że tak to nie powinno się skończyc i szczerze mi współczuła. W trzeciej dobie Damianka przewieziono r-ką do Wojewódzkiego Szpitala w Elblągu na odział Patologii Noworodków w stanie HIPERBILIRUBINEMI po stanie niedotlenienia okołoporodowego z infekcja wewnątrzmaciczną. Po wypisaniu z elbląhdamiana302skiego szpitala trafiliśmy do neurologa do Olsztyna który po dokładnym zbadaniu Damianka całkowicie potwierdził że jest to ciężkie porażenie splotu ramiennego typu ERBA.

Od dnia narodzin nasz skarb nie rusza w ogóle lewą rączką…… leży ona bezwładnie wzdłuż ciała a jej nadgarstek jest niesymetrycznie wykrzywiony. Jedynym pocieszeniem jest tylko to że zaciska paluszki ale tylko wszystkie na raz.

Obecnie Damianek jest rehabilitowany w domu i leżał raz na oddziale rehabilitacyjnym w Bartoszyckim szpitalu. Po czterech miesiącach intensywnej i ciężkiej pracy, wylanych łez przez Damianka nadal tylko zaciska paluszki i nic więcej nie uległo poprawie.

Po konsultacji 13.07.2010 z dr. Piotrem Miśkiewiczem z Wrocławskiego Szpitala który specjalizuje się w dziedzinie chirurgii ręki i splotu ramiennego okazało się że Damianek musi być operowany w pierwszym półroczu swego życia czyli do 14.10.2010. Wykonanie tego tak skomplikowanego zabiegu ma polegać na przeszczepieniu nerwów co może przynieść oczekiwane efekty i leprze jutro dla naszego synka. To że Damian musi przejść operację potwierdził także drugi z lekarzy który zajmuje się splotami barkowymi. Pan dr. Jerzy Luszawski z Górnośląskiego Szpitala Dziecięcego. Ustalona została data operacji na 06.10 2010 którą przeprowadzi właśnie dr Luszawski. wiemy że po tym zabiegu czeka nas długoletnia rehabilitacja naszego synka ale mamy nadzieję że przyniesie ona oczekiwane skutki i nasz synek odzyska władzę w ręce.