Jesteśmy rodzicami 8-letniego Damiana. Nasz syn Prusak Damian, jak i inne dzieci, których historie znajdują się na tej stronie, ma uszkodzony splot ramienny.

Dziecko przyszło na świat w Szpitalu w Żurominie. Poród był dla mnie bardzo ciężki i wyczerpujący. Jeszcze przed porodem prosiłam lekarza aby wykonał cesarskie cięcie, ale za darmo nie chciał się zgodzić. Nie tylko lekarz oczekiwał zapłaty, także położna odbierająca poród oczekiwała pieniędzy. Nie poprosiła o pomoc lekarzy ani nikogo innego z personelu medycznego, mimo, że miała kłopoty z przyjęciem dziecka na świat. Zapłaciłabym, ale nie było mnie na to stać – w domu czekało na mnidamian_se 7 dzieci.
Damianek urodził się w ciężkim stanie. Rączka malca była wykręcona i opadająca, główka wykręcona była w bok. Okazało się, że dziecko ma także wadę wzroku. W wieku 5 miesięcy, w Klinice we Wrocławiu, dziecko przeszło neurochirurgiczną operację, która polegała na uwolnieniu ze zrostów. Stwierdzono ciężkie uszkodzenie splotu z powodu oderwania nerwów rdzeniowych. Mielografia wykazała obecność pourazowych torbielek korzonkowych. Od pierwszych tygodni życia nasze dziecko było leczone i rehabilitowane w Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu.
Dotychczasowe leczenie niestety nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Obecnie stan ręki Damiana jest bardzo zły. Brak jest zgięcia w łokciu, widoczne są jedynie drgania palców. Damian podnosi rękę tylko w minimalnym stopniu, jak na zdjęciu.
O możliwości przeprowadzenia operacji we Francji dowiedziałam się z gazety, w której opisywano przypadek dziecka, dotkniętego uszkodzeniem splotu ramiennego. Zadzwoniłam, więc do mamy chorego dziecka i dowiedziałam się, że jest jeszcze szansa, aby pomóc mojemu chłopcu. Pomimo trudnej sytuacji materialnej nigdy nie prosiłam o jakiekolwiek wsparcie. Zawsze starałam się dawać sobie radę. Teraz jednak tylko od ludzi dobrych serc zależy, czy mój synek tak, jak inne dzieci będzie mógł wyjechać na operację do Paryża. To nasza ostatnia nadzieja.
Kilka lat temu powiedziano nam, że możemy złożyć sprawę do sądu o odszkodowanie, że mamy szansę wygrać, ale baliśmy się. Mieszkamy w małej miejscowości, położna postraszyła nas, abyśmy tego nie robili. Teraz żałujemy, bo nie mamy pieniędzy na leczenie naszego dziecka. Dowiedzieliśmy się w fundacji, że wiele dzieci już wyjechało na operację za granicę i są efekty takiego leczenia. Dlatego zwracamy się o wsparcie do wszystkich, proszę pomóżcie nam!
Dziękujemy serdecznie za przeczytanie historii naszego dziecka.

Z wyrazami szacunku
Rodzice Damiana